Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cafe Tygodnik Podhalański. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cafe Tygodnik Podhalański. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 31 lipca 2017

Fajne miejsca, cz. 2. Gdzie zjesc? Gdzie się napic kawy? Zakopane

Postanowiłam po czterech latach odświeżyć nieco wpis o fajnych miejscach w Zakopanem. Zaznaczę na początku to, czego nie zrobiłam we wpisie poprzednim:

1. my nie jedziemy tam jeść, zwłaszcza jeść drogo i modnie. Nie chodzimy na śniadania, nie chodzimy na obiady. Mamy pokój z kuchnią, odgrzewamy przywieziony prowiant po całodziennych wędrówkach, na szlakach jemy kanapki, czasami coś w schroniskach, jeśli takowe jest po drodze. Ale czasami mamy ochotę skoczyć na coś fajnego, dobrego i przyznam, że to pozostałość ze studenckich czasów - niedrogiego.

2. Nie jest to spis obiektywny. Nie ma porównania i selekcjonowania tych knajp. Są miejsca, które chętnie odwiedzamy i do których chętnie wracamy. Lubimy piwo rzemieślnicze, ale lubimy też piwo zwykłe, Tatrę czy Perłę, ale w miejscu, które nam się podoba w jakiś sposób - czy to ze względu na wystrój, czy na menu, czy na cenę.

Zaznaczę również, że co wyjazd wracamy do Cafe Tygodnika Podhalańskiego (kawa mrożona jest debeściakiem!). No i widoki... <3



A także do Zagrody na smaczny obiad w niskiej cenie, przystaniemy na placku ziemniaczanym na przeciwko kościoła św. Rodziny na Krupówkach, zajdziemy na piwko z sokiem i tatara w klimatach PRLu do Sety Mety


A o czym jeszcze Wam nie wspomniałam, bo nie było okazji (pierwsze dwie pozycje) lub dopiero je poznałam?

1. Dobra Kasza Nasza

która kilka razy przyciągnęła nas hasłem "piwo Miłosław po 5 zł", ale nigdy tam nie jedliśmy :D Oferta baaardzo kusząca na samym środku Krupówek. Ale w tym roku - AD 2017 - postanowiliśmy spróbować kaszy. Może do tego dopiero dorośliśmy, może dopiero od niedawna wprowadziliśmy do naszego domowego menu na stałe przeróżne kasze, o niektórych wcześniej nie mając pojęcia. Ktoś nam też rekomendował tę knajpę, więęęc - słowo się rzekło. Trochę bojąc się ryzyka, trochę chcąc spróbować, wzięliśmy jedną kaszę na dwoje. I to pierwsza niespodzianka: do każdej kaszy piwko Miłosław po 3,50 ;) Z menu wybraliśmy kaszę, którą ktoś kiedyś nam polecał. Nie ma ich jakoś strasznie dużo, więc na pewno wrócimy tam jeszcze spróbować czegoś innego. Każda kasa podawana jest z sosem i surówką (do wyboru). My wzięliśmy kaszę gryczaną z boczkiem, cebulką i suszonymi śliwkami. Kasza okazała się bardzo smaczna, zupełnie inna niż coś, co kiedykolwiek do tej pory jedliśmy. Była podana inaczej, smakowała inaczej (zupełnie nie jak gryczana, jeśli ktoś, tak jak i ja, wielką miłością do niej nie pała). My, ludzie nierestauracyjni, przyzwyczajeni jesteśmy do trochę większych porcji, więc jedyny minus to właśnie fakt, że porcja ogromna nie jest. Ale nie jest też malutka, co to to nie. Sposób podania też nietypowy - naczynia ulokowane w desce, duży plus za mega porcję sosu.



2. TUNEL

to kolejne miejsce, które odwiedziliśmy w tym samym lokalu. Trzecie czy czwarte. Tym razem utrzymuje się już jakiś czas i wcale się nie dziwię. Środek Krupówek, atrakcyjne ceny, ogromne porcje i - nade wszystko - bardzo smaczne dania. Dania, bo za mniej więcej 20 zł zjedliśmy po burgerze z sosami, frytkami i sałatką. Spodobało nam się bardzo, planowałam nawet skosztować tam więcej pozycji z menu, ale za dużo miejsc, za krótki urlop. 




O RÓWNI dowiedziałam się z... własnego bloga ;) Dzięęęęki wielkie, bo miejsce jest GENIALNE. Przeglądając menu jeszcze w domu, ślinka ciekła mi na samą myśl o tych pięknie brzmiących pizzach i sałatach. Plus odczucie pewnej inności, nowoczesności, ale takiej, która idealnie wpasowuje się w klimat zakopiański. Ubolewam, że będąc w styczniu na skokach nie zwróciłam na tę knajpę uwagi, a mieszkałam w bloku obok. Ale - co się odwlecze... I tak kilka dni temu trafiliśmy do Równi. Wystrój mnie powalił na kolana, ale ja lubię taki styl - nowoczesna surowość ocieplona ciekawymi dodatkami, z elementami stylu zakopiańskiego. Ogrom miejsca, co jest w Zakopanem wyjątkiem, poczucie komfortu, i przestrzeni. Ponadto względne pustki - niewiele osób (lokal kawałek od Krupówek), ale kilka rezerwacji na stolikach, stoliki na zewnątrz zajęte, w środku nielicznie, więc nie czekaliśmy długo ani na obsługę, ani na naszą zakopiańską pizzę - na sosie beszamelowym, m.in. z oscypkiem. Do pizzy domówiliśmy sos pomidorowy, dostaliśmy też oliwę. Pizza okazała się bardzo smaczna - cienkie ciasto, odpowiednia ilość dodatków, nietypowy smak. Wzięliśmy też po piwie - jedno tradycyjne, a jedno czeskie, gdyż lokal posiada szeroką ofertę piw, w tym też piwa rzemieślnicze. PS To nie jest reklama, ale jak coś mi się bardzo podoba, to nie ma przeproś, a wnętrze mnie wyjątkowo urzekło!







środa, 9 lipca 2014

Czerwcowe Tatry

Z racji, że za 10 dni (jupijupijeeeeee!) jadę w Tatry na dłużej niż na chwilę (jeden dzień, jak to było w rzypadku wyjazdu marcowego, czyli z poprzedniego wpisu czy czerwcowego, o którym za chwilę), bo na całe 5 dni, postanowiłam rozprawić się z wpisem czerwcowym.

Jeśli chodzi o mój wyjazd lipcowy, to plany ambitne! Na dzień dobry - Szpiglasowy Wierch. Next: ORLA PERĆ - tak, tak, tak!! :D no i na deser, taki tam, Kościelec ;) Chyba, że zakwasy, jak po Rysach, nam nie pozwolą nigdzie wejść, to wtedy Hala Ornak i zaległy Smerczyński Staw :)

Co do czerwcowej wyprawy...
Wiadomo, nie byliśmy długo, bo kilka godzin tak naprawdę. Pogoda była piękna, w planach mieliśmy Rusinową Polanę, Cafe Tygodnik Podhalański (uwielbiam tamtejszą kawę!) i Antałówkę. Plan wykonano w 100%! ;) Zapraszam na relację :)

RUSINOWA POLANA:
Na Rusinową postanowiliśmy wejść nie od Palenicy, bo tak już kiedyś szliśmy (o tym wpis będzie...), ale przez Dolinę Filipka (?). Droga wiedzie laskiem, jest łatwa i przyjemna. Po chwili nieco bardziej stromej ścieżki dochodzi się do Sanktuarium na Wiktorówkach. Stąd na Polanę rzut beretem.



piątek, 29 listopada 2013

Fajne miejsca, czyli ulubione knajpki, kawiarnie itp.

widok z tarasu "Cafe Tygodnik Podhalański"
Gdzie warto pójść, żeby wypić dobrą kawę lub zjeść porządny obiad? Zwłaszcza, że co drugi lokal jest restauracją / barem / kawiarnią / knajpką / barem mlecznym / ... Do wyboru, do koloru... Ale jeżdżąc co roku (a nawet 2/3 razy w roku - wyjątkowo w tym roku razy PIĘĆ!) odnajduje się swoje ulubione miejsca, do których się wraca: bo dobre jedzenie, bo dużo jedzenia, bo dobra kawa, bo tania kawa, bo dobre ciasta, bo fajny klimat, bo fajna nazwa, bo dobre piwo... i tak dalej... Wybrałam kilka, moim zdaniem, ciekawych miejsc, które odwiedziłam i które mnie urzekły. Niektóre dopiero poznałam, i z chęcią do nich wrócę, do innych wracam za każdym razem, kiedy jestem w Zakopanem. I tak...