poniedziałek, 28 października 2013

pazdziernikowe Zakopane - debiut & odczucia

Koniec października, a ja wybrałam się do Zakopanego. Nie na wakacje, służbowo, ale grzechem byłoby nieskorzystanie z możliwości zdobycia kilki szczytów. Oczywiście plany korygowała pogoda. Pełna obaw, nie planując nic wielkiego, śledząc pogodę, przygotowywałam się do wyjazdu. 

Kilkanaście, kilka dni przed wyjazdem: a Tatrach śnieg, szlaki błotniste i mokre, możliwe lawiny. Ups. Trzeba zaplanować atrakcje stacjonarne. No dobra, nie byłam w dwóch muzeach, w termach też nie - w zimowej scenerii pewnie będą wyjątkowo fajne. 

Dzień przed wyjazdem: zapowiadają się piękne dni, prawdziwa polska jesień! SUPER! Mapa w dłoń, plany... Starobociański, Szpiglas. Wielki Kopieniec... Mam 3 dni na chodzenie. Ale i Tatry Wysokie w planach - tam śnieg lub oblodzony śnieg być może. Zobaczymy.

Pojechała. Widok Tatr z Zakopianki: żaden... Jedna, wielka chmura... No nic, nie oburzam się na góry.

Ale: halny, mało co głowy nie urwie. Chociaż dają się pooglądać. Niech tam. Dziś i tak nie planuję nigdzie iść.

Dzień kolejny: nad Zakopanem niebo błękitne. Niespodziewanie wpada mi kilka godzin wolnego. No to co, Hala Gąsienicowa? Niech będzie! W końcu nigdy nie szłam tam z Kuźnic, zawsze tylko wracałam. Poszłam. Widoki przepiękne!! Relacja wkrótce :)

Dzień później: atak na Ornak, Starobociański Wierch, w planach był Jarząbczy, ale dzień jednak okazał się zbyt krótki, Kończysty i Trzydniowiański. Jesień piękna, krótki rękawek, chociaż na szczytach wiatr dawał się nieco we znaki.

Dzień następny: miał być Szpiglas. Niestety zmęczenie dnia poprzedniego (11h na szlaku) dało się we znaki. Plus brak chętnych na pobudkę o 6 rano ;) Poszłam więc do Kościeliskiej. Trudno może uwierzyć, ale nigdy nie byłam na Hali Ornak... Dwa razy wcześniej w Kościeliskiej byłam, ale w połowie wracaliśmy, raz też o Jaskinię Mroźną zahaczyliśmy. Teraz, w piękny słoneczny dzień, zrobiłam sobie spacer do końca. I schronisko okazało się jednym z nafajniejszych w Tatrach! Nie byłam jeszcze tylko w Roztoce!

Dzień ostatni: przed wyjazdem, mam kilka godzin, więc atakuję Nosal i Wielki Kopieniec. Nosal raz kolejny, Wielki Kopieniec pierwszy raz. Ciepło na dole, na szczycie wieje. Ale jest pięknie!!

Październikowy wyjazd, który wbrew pozorom wydawał się nie do zrealizowania pod kątem tarowania, uważam za jeden z najbardziej udanych. Pogodzie nie można było zarzucić nic. Śnieg, leżący gdzieniegdzie na szlakach, dodawał tylko uroku, nic nie utrudniał. Zabrakło czasu na muzea, za to zahaczyłam o nowy park miejski, Antałówkę, Cafe Tygodnik Podhalański i nowo otwarty browar Watra! 

Wróciłam z naładowanymi akumulatorami, szczęśliwa i spełniona :)

8 komentarzy:

  1. Schronisko na Hali Ornak jest bardzo przyjemne i mają pyszna szarlotkę. Polecam zajrzeć kiedyś do Roztoki, zwłaszcza z myślą o noclegu :) Przemiła obsługa, ładne drewniane schronisko, dobre jedzenie... cisza, spokój - nie dziwie się, że to podiumowe schronisko :) Pozdrawiam serdecznie i czekam na jakieś foty z odbytych wędrówek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. obok Roztoki przechodziłam wielokrotnie, jednak jakoś nigdy nie wygospodarowałam czasu na odwiedzenie tego miejsca. Myślałam, że tym razem się uda, idąc na Szpiglas. Jednak nie wyszło. Ale co się odwlecze... za rok :) Fotorelacje wkrótce - i te aktualne, i zaległe, bo bazę zdjęciową mam ogromną, niekiedy trudno wybrać, które zdjęcia dodać. Chociaż dopiero od tego wyjazdu będą pojawiały się zdjęcia specjalnie robione "pod bloga", nie dla siebie.

      Usuń
    2. Gratuluję wyjazdu i czekam na jakiś opis z fotkami :)
      A czym się różnią zdjęcia "pod bloga" od tych "dla siebie"? :P

      Usuń
    3. nie robiłam do tej pory zdjęć szlakom, no, chyba, że był wyjątkowo fajny. Często nie robiłam zdjęć wchodząc, dopiero z góry. Teraz starałam się robić takie, by opis był jak najbardziej pełny :)

      Usuń
  2. za 9 dni szykuje się mój wyjazd. Tym razem nie nastawiam się na zaliczanie szczytów, tylko spędzenie czasu z chłopakiem i naszymi znajomymi. Jeden dzień przeznaczę na jakąś wędrówkę... zastanawiam się nad Kasprowym a Czarnym Stawem Gąsienicowym.. :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam i tu, i tu. Z Kasprowego widoki mnie powaliły - piękne. Ale może dlatego, że to był pierwszy szczyt, który zdobyłam. Życzę pogody!

      Usuń
  3. Ta w tym roku również byłam po raz pierwszy w październikowych Tatrach i chociaż pogoda nie sprzyjała mi tak jak Tobie, to zakochałam się bez pamięci. Jesień w górach wymiata, więc czekam na fotki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi wyjątkowo sprzyjała - patrząc dzisiaj na Tatry przez kamery online, to aż dusza się raduje, że halny witający nas szybko przekształcił się w 20-25 stopni :) Czas wykorzystany do maksimum, zdjęcia narobione - wkrótce fotorelacje :)

      Usuń