piątek, 18 października 2013

Dolina Chocholowska (jako lekarstwo na zakwasy).

Kiedy zakwasy TAK dają się we znaki, że nawet najpilniejsze potrzeby fizjologiczne sprawiają ból, to wtedy trudno pokusić się - mimo pięknej pogody - o zdobywanie kolejnych szczytów... Ale tak, Rysy robią swoje: człowiek czuje takie mięśnie, o których istnieniu nie miał pojęcia.. Lekarstwo na to jest proste: Dolinka :)
Dolina Chochołowska, widok w stronę Polany Chochołowskiej /lipiec 2012/


Dolina Chochołowska, widok w stronę Siwej Polany /lipiec 2012/
Tę wyprawę śmiało można nazwać spacerkiem. Dolegliwości nie pozwalały na dobre tempo, ale - przecież nam się nie spieszyło - niedziela, piękne niebo (które w drodze powrotnej przemieniło się w trzaskający błyskawicami granat), czego chcieć więcej?
Dolina Chochołowska /lipiec 2012/

Dolina Chochołowska /lipiec 2012/

Dolina Chochołowska /lipiec 2012/

Dolina Chochołowska /lipiec 2012/
Kolejka "Witów" (znana też pod nazwą "Rakoń"), którą drogą powrotną wypróbowaliśmy, ze względu wspomniane wcześniej niekorzystne warunki atmosferyczne.
Dolina Chochołowska /lipiec 2012/
W drodze na Polanę Chochołowską pokusiliśmy się o kubeczek Żętycy, za całe 2 złote, z widokiem na pięknego psa, którego spotykamy co roku :) A żetyca, jak żetyca, jak ktoś lubi produkty melekopodobne, to mu posmakuje.
Dolina Chochołowska /lipiec 2012/

Żętyca, Dolina Chochołowska /lipiec 2012/

Żętyca, Dolina Chochołowska /lipiec 2012/

Dolina Chochołowska /lipiec 2012/

Dolina Chochołowska /lipiec 2012/
Znak, którego zdjęcie będzie nieco dalej, prawdę rzecze:
ŻMIJA, Dolina Chochołowska /lipiec 2012/

Dolina Chochołowska /lipiec 2012/

DodDolina Chochołowska /lipiec 2012/aj napis

Dolina Chochołowska /lipiec 2012/

Dolina Chochołowska /lipiec 2012/

Dolina Chochołowska /lipiec 2012/

Dolina Chochołowska /lipiec 2012/

Dolina Chochołowska /lipiec 2012/
Dolina Chochołowska /lipiec 2012/

Dolina Chochołowska /lipiec 2012/
Nieopodal znajduje się Kapliczka, urocza, mała, w pięknej scenerii, którą warto odwiedzić:
Dolina Chochołowska /lipiec 2012/

Dolina Chochołowska /lipiec 2012/
W końcu dochodzimy do Polany Chochołowskiej i Schroniska, w którym pijemy po kuflu złotego płynu, przekąszamy coś i wracamy - z racji, że nad nami strzelały pioruny, większość drogi przebrnęliśmy bryczką (ok. 25 zł za osobą, przy 4 ludkach), pozostałą cześć - kolejką, o której wspomniałam wcześniej.
Polana Chochołowska /lipiec 2012/

Polana Chochołowska /lipiec 2012/

Polana Chochołowska /lipiec 2012/

Polana Chochołowska /lipiec 2012/

4 komentarze:

  1. Bardzo ładne zdjęcia! :) Mi osobiście droga przez Chochołowską do Polany zawsze strasznie się dłuży... Ale gdy kwitną krokusy przymykam na to oko :) Na spacerowy dzień zdecydowanie wolę Kościeliską. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ojj, mi podobnie! To przejście było pierwszym w moim życiu. Dorosłym, bo za dzieciaka tam byłam, ale kiedy to było ;) W tym roku jak szłam, już nie było tak fajnie, strasznie długo, ułatiliśmy sobie trasę podjeżdżając kolejką. A co ciekawe, całej Kościeliskiej nigdy chyba nie przeszłam, a dwa razy byłam ;) Ale teraz szukając październikowych tras zobaczyłam, że jest ona o wieeele krótsza niż Chochołowska, więc może się skuszę! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jak tam jestem, to żętycę piję zawsze wracając z gór. Świetnie robi szczególnie w upalne dni :)
    Mi też ta dolina się strasznie dłuży, ale odkąd poznałem słowackie doliny Tatr, to już przestałem tak narzekać na jej długość ;-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te słowackie poczekają jeszcze... Orla przede mną, Kościelec i jeszcze kilka innych, po polskich ruszę na słowackie szczyty (i doliny) :)

      Usuń