wtorek, 5 listopada 2013

Nosal i Wielki Kopieniec

Nosal nie był celem samym w sobie, jedynie przejściówką w zdobyciu Wielkiego Kopieńca. Trasa skromna, a więc idealna na "rozstanie" z Tatrami. Przed wyjazdem nie przemęczyliśmy się, a zobaczyliśmy wiele!

Z ronda przy Kuźnicach przeszliśmy się do Murowanicy, skąd zaczynał się szlak na Nosal (alternatywny jest z samych Kuźnic). Tam miła niespodzianka - budka TPN zamknięta, po 4 zł w kieszeni ;) A sam szlak? Jedni mówią, że ten jest gorszy, ale czy faktycznie? Dużo schodów, czyli szybkie nabieranie wysokości. Niby 50 minut na szczyt, ale w naszym wolniejszym tempie z odciskami - niespełna 40 minut. Zresztą na Wielki Kopieniec szliśmy kawałek tym drugim szlakiem, nie było więc sensu dublować go.
widok ze szlaku na Nosal /październik 2013/
widok ze szlaku na Nosal /październik 2013/

widok na Kuźnice ze szlaku na Nosal /październik 2013/

szlak na Nosal /październik 2013/

widok na Zakopane ze szlaku na Nosal /październik 2013/
Nosal - szczyt niby niewysoki, niewymagający wielkiego wysiłku, a jednak warty zdobycia ze względu na widoki!
widok z Nosala na Zakopane /październik 2013/
A z Nosala... w kierunku Przełęczy, po czym odbicie w lewo na Polanę Olczyską, a nie w prawą na Kuźnice.
szlak na Polanę Olczyską /październik 2013/

Polana Olczyska /październik 2013/

widok z Polany Olczyskiej /październik 2013/
Z Polany kierowaliśmy się w stronę Jaszczurówki, gdzie w pewnym momencie było odbicie na Wielki Kopieniec, właściwie na Polanę Kopieniec. Teoretycznie (chyba) 50 minut. Za to JAKIE 50 minut... Godzina poranna, koniec października, a gorrrąco, górzysto i cięęęężko! Na zdjęciu poniżej szlak jeszcze łagodny, a uwierzcie, było coraz stromiej/gorzej.
szlak na Polanę Kopieniec /październik 2013/
Jednak w końcu doszliśmy, uffff. Chociaż jak spojrzeliśmy na szczyt... Niby 15 minut, a tak stromo... i tak wiatr... uśmiechy zeszły z twarzy. Niestety nie zrobiłam zdjęcia.
Polana Kopieniec /październik 2013/
Za to naszczycie... Po prawej gdzieś daleko został Kasprowy, Giewont jeszcze dalej, a my napawamy się widokami Orlej Perci i wschodniej części Tatr!
widok z Wielkiego Kopieńca /październik 2013/

widok z Wielkiego Kopieńca /październik 2013/

widok z Wielkiego Kopieńca /październik 2013/

widok z Wielkiego Kopieńca /październik 2013/
Długo nie pobyliśmy na szczycie - wygonił nas wiatr, sądząc po sile - halny. Ciężko było wejść, schodziło się już lepiej, poza wiatrem. Kierowaliśmy się na Toporową Cyrhlę.
szlak z Wielkiego Kopieńca na Toporową Cyrhlę /październik 2013/
szlak z Wielkiego Kopieńca na Toporową Cyrhlę /październik 2013/

szlak z Wielkiego Kopieńca na Toporową Cyrhlę /październik 2013/

szlak z Wielkiego Kopieńca na Toporową Cyrhlę /październik 2013/

szlak z Wielkiego Kopieńca na Toporową Cyrhlę /październik 2013/

Podsumowanie: cała trasa zajęła nam jakieś maks. 5 godzin. Z przystankami, dojściem i powrotem na kwaterę. Po 13, po kąpieli, czuliśmy się jakbyśmy dopiero wstali, a powyższe szczyty zdobyli dzień wcześniej. Dobrze wykorzystany dzień!

3 komentarze:

  1. Fajna relacja, trasa i zdjęcia, ale jak widzę te rozdeptane szlaki, tak jak na ostatnich zdjęcia, to żal mi gardło ściska...

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, w Tatrach to nawet stosunkowo niewysoki szczyt może dać popalić :) ale pogoda cudna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może może, zwłaszcza jak się idzie z mega-wielkimi odciskami ;) no ale trzeba korzystać, korzystać ;)

      Usuń