środa, 28 czerwca 2017

Przelecz Krzyzne / lipiec 2016

Mam 24 zapisane posty robocze. I od prawie 3 lat nie opisuję nic. Zastanawiam się, czy jest w ogóle teraz sens reaktywować kilka z nich? Fajniej jest czytać i oglądać nie bieżąco, wiem po sobie. Dlatego wczoraj opisałam czerwcowy wyjazd, a w lipcu lub sierpniu opiszę - jeśli będzie co - wyjazd wakacyjny. Póki co wracam myślami, wracam do zdjęć i próbuję sobie przypomnieć uczucia towarzyszące wejściu na Przełęcz Krzyżne w lipcu zeszłego roku :)


Krzyżne było moim marzeniem jako zakończenie przejścia całej Orlej w 2013 roku. Jednak wtedy plany się pokrzyżowały, a później... zamiast chcieć zaczęłam się bać. Chciałam uniknąć tych zagrożeń, na które mam wpływ, bo życie i tak dało mi popalić, na co wpływu nie miałam żadnego. I tak Orla przeszła w sferę marzeń... Krzyżne 2016 miało być namiastką, chciałam zobaczyć na żywo te widoki, które googlowałam od wielu miesięcy. Sprawdzić, czy rzeczywiście jest tam tak pięknie. I wiecie co? Jest :) Pewnie Was nie zaskoczyłam, aaaale:

1. sam szlak jest świetny - nie jest trudno, jest ciekawie, jest inaczej, jest bezludnie. Można zasmakować zupełnie innych polskich Tatr.
2. trudności nie ma, jest jedno miejsce niedaleko szczytu, gdzie musiałam pomóc sobie rękami. Ale to zwykły, duży głaz i tyle.
3. widoki - zapierające dech. Jeśli ktoś wcześniej był w Dolinie Pięciu Stawów Polskich i wydawało mu się, że to wysoko, że pięknie, że męczący szlak - to teraz zobaczy to miejsce z góry i doceni je jeszcze bardziej. Zobaczy, że z każdego miejsca jest przepiękne!

Zaczynając od początku. Mamy rzut beretem do Kuźnic, więc wyruszamy wcześnie rano spacerem. Przez Boczań udajemy się na Przełęcz między Kopami, obserwując jak podtatrzańskie miejscowości budzą się ze snu





Chwila odpoczynku i dalej w drogę. Krótki postój w Murowańcu, toaleta - w końcu kolejny punkt cywilizacyjny dopiero w D5SP ;) No i w drogę, przez kamienie i głazy, do samego szczytu...


Widoki na trasie były, jak już wypunktowałam, rewelacyjne. Wielka Dolina Pańszczycy, kilka godzin marszu, dużo czasu na podziwianie Tatr i na myślenie o życiu.















I nagroda po kilkugodzinnym marszu - przepiękne widoki!







 
A to jest konkretnie ten krajobraz, który chciałam zobaczyć na żywo. Zdjęcia są średniej jakości, ponieważ odkąd przestałam pisać bloga, przestałam też nosić lustrzankę ze sobą, więc wszystkie wykonane są telefonem. W tym roku postaram się to zmienić ;)

Jeżeli chodzi o zejście z przełęczy do Piątki, to trzeba uważać. Mam wrażenie, że jest stromiej niż przy wejściu od Murowańca. Ja sobie pomagałam rękami i tyłkiem ;) Ale nie ma wielkich trudności, jest tylko kawałek trasy do pokonania. Wszystko to rekompensują napoje chłodzące w schronisku ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz