piątek, 29 listopada 2013

Fajne miejsca, czyli ulubione knajpki, kawiarnie itp.

widok z tarasu "Cafe Tygodnik Podhalański"
Gdzie warto pójść, żeby wypić dobrą kawę lub zjeść porządny obiad? Zwłaszcza, że co drugi lokal jest restauracją / barem / kawiarnią / knajpką / barem mlecznym / ... Do wyboru, do koloru... Ale jeżdżąc co roku (a nawet 2/3 razy w roku - wyjątkowo w tym roku razy PIĘĆ!) odnajduje się swoje ulubione miejsca, do których się wraca: bo dobre jedzenie, bo dużo jedzenia, bo dobra kawa, bo tania kawa, bo dobre ciasta, bo fajny klimat, bo fajna nazwa, bo dobre piwo... i tak dalej... Wybrałam kilka, moim zdaniem, ciekawych miejsc, które odwiedziłam i które mnie urzekły. Niektóre dopiero poznałam, i z chęcią do nich wrócę, do innych wracam za każdym razem, kiedy jestem w Zakopanem. I tak...


środa, 27 listopada 2013

Tatry Zachodnie: Ornak & 3 Wierchy!

Trasę tę planowałam wcześniej, chociaż miałam obawy dotyczące długości dnia. Wiadomo, październik, późno robi się widno,wcześnie ciemno. I rzeczywiście, budzik dzwoniący o 6 rano nie ściągnął nas z łóżek - przecież za oknem noc! Odczekując do 6.30, szykując prowiant, wsiadając po 7 do samochodu, trasa rozpoczęła się ok. 7.40. Na parkingu: trzy samochody; w Chochołowskiej: 5 osób i my :)
Dolina Chochołowska /październik 2013/
Idziemy do Wyżniej Bramy Chochołowskiej. Po ok. 50 minut dochodzimy i widzimy kierunkowskaz z nieco dłuższym czasie niż wskazuje mapa. Trudno. pogoda dopisuje, w drogę!
Szlak na Przełęcz Iwaniacką /październik 2013/

środa, 13 listopada 2013

Bieszczady: Tarnica

Dzień zdobycia Tarnicy, najwyższego szczytu Bieszczadów, był deszczowy. Do południa nie przestawało padać, jednak koło 13 się rozchmurzyło, co wykorzystaliśmy na zdobycie pierwszego bieszczadzkiego szczytu. Pora roku - jesień - i godzina - popołudniowa, nie przeszkadzały w tym. Na szczyt nie idzie się długo, z niego podobnie. W sumie kilka godzin - 5/6 z odpoczynkami i pstrykaniem zdjęć ;) Czas i pora nieco ograniczała, dlatego my ograniczyliśmy się do trasy Wołosate - Tarnica.
początek szlaku /wrzesień 2012/

poniedziałek, 11 listopada 2013

Bieszczady: Wetlinska jesienia

Drugi rok z rzędu wybraliśmy się jesienią w Bieszczady. Dwa razy z rzędu padało, jednak trochę zobaczyliśmy. Dwa razy byliśmy na Wetlińskiej, w tym roku był zdecydowanie chłodniej.

Co do szlaku... wchodziliśmy dwoma różnymi szlakami, schodziliśmy dwa razy przez Smerek do... Smereka :) Znaczy: ze szczytu Smerek do miejscowości Smerek. Szlak niezbyt długi (jakieś 5h maks.), a pozwala zobaczyć dużo, zahaczyć o schronisko, zdobyć kilka szczytów. POLECAM!
widok spod schroniska Chatka Puchatka /wrzesień 2013/

wtorek, 5 listopada 2013

Nosal i Wielki Kopieniec

Nosal nie był celem samym w sobie, jedynie przejściówką w zdobyciu Wielkiego Kopieńca. Trasa skromna, a więc idealna na "rozstanie" z Tatrami. Przed wyjazdem nie przemęczyliśmy się, a zobaczyliśmy wiele!

Z ronda przy Kuźnicach przeszliśmy się do Murowanicy, skąd zaczynał się szlak na Nosal (alternatywny jest z samych Kuźnic). Tam miła niespodzianka - budka TPN zamknięta, po 4 zł w kieszeni ;) A sam szlak? Jedni mówią, że ten jest gorszy, ale czy faktycznie? Dużo schodów, czyli szybkie nabieranie wysokości. Niby 50 minut na szczyt, ale w naszym wolniejszym tempie z odciskami - niespełna 40 minut. Zresztą na Wielki Kopieniec szliśmy kawałek tym drugim szlakiem, nie było więc sensu dublować go.
widok ze szlaku na Nosal /październik 2013/

sobota, 2 listopada 2013

Dolina Koscieliska i Hala Ornak

W Dolinie Kościeliskiej byłam czwarty raz. Pierwszy - w 2010 roku, kiedy 4 dni nie przestawało padać, a piątego pozwoliło nam wychylić nosa z kwatery (relacja niebawem), i poszliśmy właśnie tam. Doszliśmy do połowy i wróciliśmy, i tak mgła i chmury nie pozwoliły na podziwianie widoków. W 2012 roku wybraliśmy się tego dnia, którego przyjechaliśmy. Zmęczeni i niewyspani nie chcieliśmy iść od razu w góry, tylko taka mała rozgrzewka - do Kościeliskiej, Jaskini Mroźnej i do "domu". W tym roku, w lipcu, wylądowaliśmy tak rozpoczynając wejście na Czerwone Wierchy. Natomiast teraz, w październiku, Dolina była naszym celem, relaksem po 11 h na szlaku dnia poprzedniego, podobnie jak Chochołowska w zeszłym roku po Rysach...

W październiku pogoda dopisywała wyjątkowo. 24* na termometrach, my w długich spodniach i krótkich rękawkach. Turystów było sporo, bo i godzina "szczytowa" (ok. 12 bodajże), i sobota, i ciepełko.
Dolina Kościeliska /październik 2013/