widok z tarasu "Cafe Tygodnik Podhalański" |
Moje dwie miłości pojawiły się niemal równocześnie... Brunet z niebieskimi oczami & Tatry. Zakochałam się i w jednym, i w drugim, i ta miłości trwa i ciągle się umacnia. Ten blog nie będzie o owym brunecie - ku niepocieszeniu żeńskiej części ;) będzie natomiast o GÓRACH - przede wszystkim o Tatrach, ale również o Bieszczadach, które powoli zdobywają moje serce. Gościnnie będą pojawiały się również inne pasma górskie, a co ;)
piątek, 29 listopada 2013
Fajne miejsca, czyli ulubione knajpki, kawiarnie itp.
środa, 27 listopada 2013
Tatry Zachodnie: Ornak & 3 Wierchy!
Trasę tę planowałam wcześniej, chociaż miałam obawy dotyczące długości dnia. Wiadomo, październik, późno robi się widno,wcześnie ciemno. I rzeczywiście, budzik dzwoniący o 6 rano nie ściągnął nas z łóżek - przecież za oknem noc! Odczekując do 6.30, szykując prowiant, wsiadając po 7 do samochodu, trasa rozpoczęła się ok. 7.40. Na parkingu: trzy samochody; w Chochołowskiej: 5 osób i my :)
Dolina Chochołowska /październik 2013/ |
Idziemy do Wyżniej Bramy Chochołowskiej. Po ok. 50 minut dochodzimy i widzimy kierunkowskaz z nieco dłuższym czasie niż wskazuje mapa. Trudno. pogoda dopisuje, w drogę!
Szlak na Przełęcz Iwaniacką /październik 2013/ |
środa, 13 listopada 2013
Bieszczady: Tarnica
Dzień zdobycia Tarnicy, najwyższego szczytu Bieszczadów, był deszczowy. Do południa nie przestawało padać, jednak koło 13 się rozchmurzyło, co wykorzystaliśmy na zdobycie pierwszego bieszczadzkiego szczytu. Pora roku - jesień - i godzina - popołudniowa, nie przeszkadzały w tym. Na szczyt nie idzie się długo, z niego podobnie. W sumie kilka godzin - 5/6 z odpoczynkami i pstrykaniem zdjęć ;) Czas i pora nieco ograniczała, dlatego my ograniczyliśmy się do trasy Wołosate - Tarnica.
początek szlaku /wrzesień 2012/ |
poniedziałek, 11 listopada 2013
Bieszczady: Wetlinska jesienia
Drugi rok z rzędu wybraliśmy się jesienią w Bieszczady. Dwa razy z rzędu padało, jednak trochę zobaczyliśmy. Dwa razy byliśmy na Wetlińskiej, w tym roku był zdecydowanie chłodniej.
Co do szlaku... wchodziliśmy dwoma różnymi szlakami, schodziliśmy dwa razy przez Smerek do... Smereka :) Znaczy: ze szczytu Smerek do miejscowości Smerek. Szlak niezbyt długi (jakieś 5h maks.), a pozwala zobaczyć dużo, zahaczyć o schronisko, zdobyć kilka szczytów. POLECAM!
widok spod schroniska Chatka Puchatka /wrzesień 2013/ |
wtorek, 5 listopada 2013
Nosal i Wielki Kopieniec
Nosal nie był celem samym w sobie, jedynie przejściówką w zdobyciu Wielkiego Kopieńca. Trasa skromna, a więc idealna na "rozstanie" z Tatrami. Przed wyjazdem nie przemęczyliśmy się, a zobaczyliśmy wiele!
Z ronda przy Kuźnicach przeszliśmy się do Murowanicy, skąd zaczynał się szlak na Nosal (alternatywny jest z samych Kuźnic). Tam miła niespodzianka - budka TPN zamknięta, po 4 zł w kieszeni ;) A sam szlak? Jedni mówią, że ten jest gorszy, ale czy faktycznie? Dużo schodów, czyli szybkie nabieranie wysokości. Niby 50 minut na szczyt, ale w naszym wolniejszym tempie z odciskami - niespełna 40 minut. Zresztą na Wielki Kopieniec szliśmy kawałek tym drugim szlakiem, nie było więc sensu dublować go.
widok ze szlaku na Nosal /październik 2013/ |
sobota, 2 listopada 2013
Dolina Koscieliska i Hala Ornak
W Dolinie Kościeliskiej byłam czwarty raz. Pierwszy - w 2010 roku, kiedy 4 dni nie przestawało padać, a piątego pozwoliło nam wychylić nosa z kwatery (relacja niebawem), i poszliśmy właśnie tam. Doszliśmy do połowy i wróciliśmy, i tak mgła i chmury nie pozwoliły na podziwianie widoków. W 2012 roku wybraliśmy się tego dnia, którego przyjechaliśmy. Zmęczeni i niewyspani nie chcieliśmy iść od razu w góry, tylko taka mała rozgrzewka - do Kościeliskiej, Jaskini Mroźnej i do "domu". W tym roku, w lipcu, wylądowaliśmy tak rozpoczynając wejście na Czerwone Wierchy. Natomiast teraz, w październiku, Dolina była naszym celem, relaksem po 11 h na szlaku dnia poprzedniego, podobnie jak Chochołowska w zeszłym roku po Rysach...
W październiku pogoda dopisywała wyjątkowo. 24* na termometrach, my w długich spodniach i krótkich rękawkach. Turystów było sporo, bo i godzina "szczytowa" (ok. 12 bodajże), i sobota, i ciepełko.
Dolina Kościeliska /październik 2013/ |
Subskrybuj:
Posty (Atom)